EDIT: 23 czerwca 2013 r.
Rozdział zbetowany przez Krystaliczną. Serdecznie dziękuję!
***
– No i z czego się tak śmiejesz?
Pomogłabyś mi wstać, a nie – rzekła ze złością Hermiona. Ginny na te słowa
zaśmiała się jeszcze bardziej. – Bez przesady, Gin, no naprawdę bardzo śmieszne.
Starsza Gryfonka westchnęła
zrezygnowana i zaczęła podnosić się, nie zobaczywszy pożądanej reakcji.
Weasleyówna jedynie złapała się za brzuch i oparła plecami o ścianę, ciągle się
zaśmiewając.
– Prze-epra-aszam, Hermiono, a-ale
zrobiła-aś taką minę, że... hahaha – nie dokończyła, gdyż śmiech znów zawładnął
jej ciałem.
Hermiona pokręciła głową z
politowaniem, otrzepała szatę z kurzu i ruszyła w dół schodów. Po chwili
zatrzymała się i odwróciła w stronę, teraz już płaczącej ze śmiechu,
przyjaciółki.
– Idziesz? Chyba nie chcesz spóźnić
się na kolację pożegnalną? – spytała i postanowiła poczekać na to, nabijające
się z jej miny, stworzenie.
Ginny, już bardziej opanowana, lecz
wciąż chichocząca co jakiś czas, poprawiła torbę na ramieniu i ruszyła za
Hermioną.
– Wiesz, mogłaś mnie ostrzec, że masz
dziś jakąś głupawkę – zaczęła Hermiona – postarałabym się uważać, gdzie stawiam
stopy.
– Ale właśnie dobrze, że nie
uważałaś! Dzięki temu mam wyśmienity humorek. W sam raz na zakończenie roku
szkolnego – odpowiedziała jej, szczerząc zęby w radosnym
uśmiechu. – I wcale nie mam głupawki – odburknęła.
Hermiona westchnęła zrezygnowana.
– Nie obrażaj się jak małe dziecko. –
Pogłaskała ją przymilnie po ramieniu. – Skoro już masz „wyśmienity humorek”,
jak to sama zauważyłaś, mogłabyś mi zdradzić, z jakiego powodu. – Ginny już
otwierała usta, żeby odpowiedzieć, kiedy Granger uniosła palec, nakazując, by
dała jej dokończyć. – Jednak nie wpieraj mi tu, proszę, że to przez ten
znikający stopień – dokończyła, a pod nosem mruknęła: – Że też musiał akurat
dzisiaj zmienić swoje położenie.
Ginny złapała ją za rękę i zaczęła
dziko wymachiwać przed twarzą, ciągle się uśmiechając.
– Och, Hermiono! – Ruda zatrzymała
się, a fakt, że mocno trzymała rękę drugiej dziewczyny, spowodował, że szarpnęło
nią w tył. Sapnęła z poirytowania, ale spojrzała wyczekująco w twarz
rozanielonej Gryfonki. – To wszystko dzięki Deanowi!
– Twojemu Deanowi? – Uzyskawszy
entuzjastyczne potwierdzenie, spytała: – A co on takiego zrobił?
– Nawet nie wiesz, jak bardzo się
stara, by było mi z nim dobrze. – Dziewczyna uśmiechnęła się do swoich
wspomnień. – Jesteśmy ze sobą już prawie trzy miesiące, a on nadal mnie
zaskakuje.
Hermiona lekko się uśmiechnęła.
– Myślałam, że to normalne. Wiesz,
stara się, byście się sobą nie znudzili. Co takiego zrobił?
Ginny wyszczerzyła się w uśmiechu i
pokazała jej język.
– Chciałabyś wiedzieć.
– Pewnie, że bym chciała –
odpowiedziała, uśmiechając się. – No, mów. Widzę, że nie możesz już wytrzymać.
Ginny prychnęła, ale zaczęła mówić.
Okazało się, że wspaniały Dean wziął ją wczoraj wieczorem nad jezioro, gdzie po
spędzeniu miłego wieczoru i rozmowie na różne tematy głównie dotyczące ich
wspólnej przyszłości, obserwowali niebo. Nie byłoby w tym może niczego
niezwykłego, lecz…
– No i wtedy pomógł mi wstać i spojrzał prosto w oczy. Wiesz,
jakie on ma cudne te oczyska, prawda? – Hermiona przytaknęła. Rzeczywiście,
oczy Thomasa należały do tych, które niesamowicie przyciągają uwagę innych.
Podejrzewała, że musi to być sprawa szkieł kontaktowych, bo nikt, kogo znała,
nie miał tak intensywnie zielonych oczu. – I nagle spojrzał w niebo, to i ja
spojrzałam. Zgadnij, co się później stało! – wykrzyknęła, patrząc na nią
wyczekująco.
– Nie mam pojęcia. Spadł na was jakiś
czarodziejski pyłek miłości? – zażartowała.
Ginny spojrzała na nią z uśmiechem i
pokręciła głową.
– Spadająca gwiazda! Widzieliśmy ją!
Mówię do niego: „Pomyśl życzenie, Dean”, a on mi na to „Nie muszę. Moje
marzenie stoi tuż przede mną.” Uśmiechnął się do mnie i mnie pocałował! –
zakończyła z westchnieniem. – Czyż on nie jest przesłodki? – dodała rozmarzona.
Hermiona zgodziła się z przyjaciółką.
Dean ma gadane, a co najważniejsze – poza Ginny świata nie widzi. Wszystko, co
robi, robi z myślą o niej. Jeśli działaby się jej krzywda, popędziłby na
ratunek. Nie, żeby Weasleyówna nie potrafiła o siebie zadbać. W końcu
posiadanie sześciu starszych braci znacząco wpłynęło na umiejętność radzenia
sobie z natrętami. Jednak gdyby taka okoliczność zaistniała, bez wątpienia pan
Thomas porzuciłby dotychczasowe zajęcia, by pomóc swojej dziewczynie, jak na
prawego rycerza przystało. Wspomnienie o rycerzach nie było przypadkowe, bowiem
Deana od dziecka fascynowały obyczaje średniowiecznych śmiałków, o czym nie
rozpowiadał na prawo i lewo, lecz swojej dziewczynie zdradził ten sekret. Kiedy
też w wieku jedenastu lat otrzymał list z Hogwartu, dostąpił możliwości
poznania zwyczajów magicznych rycerzy, czego nie zmarnował i po dziś dzień w
wolnych chwilach, których akurat nie spędza z Ginny, penetruje bibliotekę
szkolną w poszukiwaniu, co rusz to nowych, rycerskich pozycji.
Dziewczęta przebyły resztę drogi do
Wielkiej Sali, rozprawiając na temat rozwijającego się związku młodszej z nich.
Gdy dotarły do celu, zasiadły przy stole między Harrym i Ronem, którzy musieli
przez to przerwać rozmowę na temat quidditcha.
– Czemu tak długo szłyście z wieży? –
zapytał Ron. – Przecież wyszłyście przed nami.
Dziewczyny spojrzały na siebie,
policzki Hermiony zaróżowiły się, a Ginny się zaśmiała.
– Wiesz, braciszku, trzeba mieć
niezłą parę w nogach i dobry stopień wzroku, żeby chodzić tak szybko jak wy
dwaj, jeśli rozumiesz, o czym mówię – rzekła i wskazała brodą na Hermionę.
Harry zmarszczył brwi.
– Parę w nogach i dobry stopień
wzroku… – zaczął i kiedy spojrzał na zaróżowioną Hermionę, sens słów
Weasleyówny do niego dotarł. Zaczął się śmiać, a zdezorientowany Ron spoglądał
to na niego, to na siostrę, to na Hermionę ciskającą gromy oczami.
– Jejku, Ginny, Harry, rzeczywiście
jest z czego się śmiać – prychnęła Hermiona, zakładając ręce na piersi. – Ron,
czy to jest takie zabawne? – spojrzała z wyczekiwaniem i niemą prośbą na
przyjaciela.
– Skoro się śmieją, to pewnie jest –
wyszczerzył się do niej. – Nie smuć się. – Poklepał ją niezgrabnie po plecach.
– Kiedyś i im się zdarzy wpaść nogą w ten głupi stopień, a wtedy zawołamy
Colina Creeveya i będziesz mogła się śmiać z ich min, kiedy tylko spojrzysz na
zdjęcia.
Hermionie najwyraźniej bardzo
przypadł do gustu ten pomysł, bo uśmiechnęła się do Rona z wdzięcznością i
spojrzała na stół prezydialny, zza którego właśnie wychodził Dumbledore.
Kiedy reszta uczniów spostrzegła
zbliżającego się do mównicy dyrektora, uciszyła się i zastygła w oczekiwaniu.
Dumbledore rozejrzał się po sali,
przypatrując zadowolonym twarzom swoich podopiecznych. Przywołał na twarz
dobroduszny uśmiech i przemówił:
– Kochani! Kolejny rok minął w
zatrważającym tempie. Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z jego przebiegu
tak samo jak ja. Przyznaję, że Dolores Umbridge nie była odpowiednią osobą na
nauczyciela Obrony przed Czarną Magią, lecz nie zaprzątajmy sobie głowy już nieistotnymi
faktami. Gratulujemy Gryffindorowi zwycięstwa w Pucharze Domów i Pucharu
Quidditcha! – Rozległy się głośne brawa od stołu Gryfonów, bardziej opanowane
od strony Krukonów i Puchonów, a Ślizgoni zaklaskali każdy dwa razy, poprzez
grzeczność. Dyrektor kontynuował: – Radość sprawiło nam zakończenie się
wojny – a to wszystko dzięki Harry’emu Potterowi! Proszę o gromkie brawa! –
Zgodnie ze swoimi słowami, pierwszy zaczął klaskać, by po chwili dołączyła do
niego reszta szkoły. Harry speszył się i nie wiedział, co zrobić. Ron postawił
go na nogi i kazał się ładnie uśmiechnąć i ukłonić, na co otaczająca ich grupa
Gryfonów, która słyszała uwagę Weasleya, parsknęła śmiechem i zaczęła jeszcze
głośniej klaskać. Rudzielec tylko wyszczerzył się do nich radośnie, po czym
dołączył do reszty uczniów. Po krótkiej chwili ostatnie brawa ucichły i
dyrektor mógł kontynuować. – Dobrze więc, chciałbym życzyć wam miłych i
bezpiecznych wakacji – mimo że Voldemorta i większości jego popleczników już
nie ma, uważajcie na siebie i swoje rodziny. – Wszyscy już myśleli, że to
koniec przemowy, kiedy jednak dyrektor nadal stał na swoim miejscu, uczniowie
ponownie skupili swoją uwagę. Najwyższa Szycha Wizengamotu uśmiechnęła się do
nich ciepło i rzekła: - Mam dla was jeszcze jedną radosną nowinę. Otóż w przyszłym
roku, przykro mi, drodzy siódmoklasiści, wy już nie weźmiecie w tym udziału –
na te słowa słychać było zbiorowe westchnienie niezadowolenia ze wszystkich
domów – odbędzie się Turniej Wiedzy Magicznej. Nie zdradzę wam wszystkich
szczegółów, lecz są pewne informacje, które w pewnym stopniu pozwolą zaspokoić
waszą ciekawość. W Turnieju weźmie udział kilka szkół z całego świata – szepty
rozpoczęły krążyć wśród uczniów. Kadra profesorska została poinformowana o tym
wydarzeniu jakiś czas teamu, kiedy to dyskutowali nad przyjęciem propozycji
Akademii Magii Beauxbatons odnośnie wzięcia udziału w Turnieju. Wszyscy zgodnie
stwierdzili, że to będzie doskonała okazja do przedstawienia uczniom zasad
panujących w innych miejscach na świecie i umożliwi nawiązanie nowych przyjaźni.
– Z każdej szkoły zostanie wybrana grupa osób, która będzie musiała
współpracować, aby osiągnąć jak najlepsze wyniki. Resztę zdradzę wam po
wakacjach, smacznego!
Uczniowie zaśmiali się i nagrodzili
wystąpienie dyrektora, nie pierwszymi tego wieczoru, brawami.
Jedzenie pojawiło się na stołach i
zaczęła się ostatnia w tym roku uczta.
Genialny rozdział!!
OdpowiedzUsuńTurniej Wiedzy Magicznej?? Wymarzony konkurs dla naszej ślicznej Gryfonki <3
Nie mogę się doczekać Dracona :D
Życzę duuuuużo weny i powodzenia
~hope~
Pierwsze co muszę napisać, to to, że masz naprawdę ładny styl pisania. Wszystko jest opisane bardzo dokładnie i przyjemnie się to czyta. Widać, że masz ogromny talent, czego ci gratuluję. Trafiłam na tego bloga dopiero wczoraj (czego żałuję), lecz dopiero teraz wzięłam się za komentowanie. Jestem ciekawa dalszego ciągu Turnieju Wiedzy Magicznej, super to wymyśliłaś. Życzę dużo, dużo weny i serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS: Nie byłabym sobą, gdybym nie wyłapała żadnego błędu, a tu tylko zauważyłam jeden. Mianowicie piszę się "wieży", a nie "wierzy". :) Ale to nic, bo tak poza tym wszystko jest bardzo estetycznie, a co najważniejsze bez błędu.
~ Potterheads.
Właśnie mam chwilę czasu i postanowiłam poprawić poprzednie rozdziały pod względem wyglądu - wiesz, akapity i te sprawy. Miło mi, że komentujesz każdy rozdział, wypisując swoje uwagi i przemyślenia, doceniam zaangażowanie :)
UsuńNieszczęsną "wierzę", która powinna być "wieżą" już poprawiłam, dziękuję za wytknięcie błędu, niestety Word tego nie podkreśla, bo istnieje także takie słowo - nie mam pojęcia, czemu tak napisałam, pewnie z rozpędu. Cóż, zdarza się :D
Natrafiłam na twojego bloa dopiero dzisiaj i w dość niecodzienny sposób, bowiem przeglądałam szablony na Cissy Graphics i kliknęłam "Dla Lillie Kab" :D
OdpowiedzUsuńWyświetlił mi się twój blog z jakże pięknym szablonem ;>
Pierwszy rozdział mnie bardzo miło zaskoczył i zabieram się za czytanie. Muszę przyznać, że masz bardzo wielki talent do pisania, czego ci gratuluje, bo nie każdy rodzi się z takimi umiejętnościami. Wszystko jest ładnie opisane i już wiem, że pokocham Ginny w twoim opowiadaniu. Tak jak pisałaś w "Informacjach" też nie lubię sposobu w jaki J.K Rowling opisała Ślizgonów. Nie lubiłam tez u niej postaci Ginny i wyobrażałam ją sobie dokładnie tak, jak w twoim opowiadaniu.
Nie wiem co wyniknie z Turnieju Wiedzy Magicznej, ale jestem tego bardzo ciekawa i juz zabieram się za dalsze czytanie.
Pozdrawiam, unforgiiven ♥
Twój blog jakiś czas tkwił na mojej liście, ale dopiero dzisiaj postanowiłam przeczytać pierwszy rozdział i jestem oczarowana. Przeczytałam go bardzo dokładnie i muszę przyznać, że masz niesamowitą betę. Nie znalazłam ani jednego błędu. Poza tym twój styl przypadł mi do gustu. Co prawda niewiele się dzieje, ale początki są zawsze takie spokojne. Mi też się podoba postać Ginny w tym opowiadaniu i szablon jest bardzo ładny.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem natrafiłam na Twojego bloga i powiem szczerze, że jestem nim zauroczona!
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej<3
Aż mi głupio, tyle przerwy w publikacji... sama się zagubiłam, próbuję ogarnąć siebie i jakoś poskładać myśli o Draco i Hermionie; do tego mam jeszcze tłumaczenie. Może dziś uda mi się coś zrobić w tym kierunku. Jest mi niezmiernie miło i dziękuję, że ktoś to jeszcze czyta ;)
Usuń